Po blisko pięciu miesiącach w drodze daliśmy sobie prawo do małych wakacji od podróżowania. Zalegliśmy na Gili T, czyli jednej z trzech małych wysepek tuż przy indonezyjskiej wyspie Lombok. Mamy tu wszystko, co potrzebne do wypoczynku: słońce, biały piasek i turkusową wodę. Pływamy jak w akwarium razem z kolorowymi rybkami i wielkimi żółwiami. Na wyspach nie ma motoryzacji, można je co najwyżej objechać bryczką lub rowerem. Nie jest to jednak potrzebne, bo spacer zajmuje niecałe dwie godziny. Gili T staje się trochę turystyczna, ale dopóki nie ma tu wielkich hoteli, nam to nie przeszkadza.
|
Jedyny spacer w ciągu dnia |
|
Czekając na zachód słońca |
Dni stały się do siebie podobne. Po śniadaniu, które donoszą nam na ganek, udajemy się na naszą plażę, gdzie zajmujemy zawsze wiatę numer jeden. Zamawiamy Bintangi, zalegamy na materacach, a potem idziemy do wody. Reszta dnia upływa w pozycji horyzontalnej. Wieczorami idziemy jeszcze oglądać zachody słońca nad wulkanem Agung na Bali do jednego reggae barów. Choć ta wyspa jest oddalona tylko o dwadzieścia kilka kilometrów, zawsze jest pokryta chmurami, tak samo jak bliższy górzysty Lombok. A na Gili ciągle świeci słońce. To jakiś meteorologiczny fenomen. Aż się nie chce wyjeżdżać.
|
Wulkan na dalekim Bali i samotny fotograf |
|
To nie Magda |
|
Ognisko po zachodzie słońca, oczywiście przy muzyce reggae |
|
PS. Są też i takie atrakcje (ale ponoć słabe i nie warto) |
Informacje praktyczne: turystyczny przejazd z Ubudu (wolnym promem) – 150 000 INR, Beach Cafe Bungalows (wspaniała plaża, klima, śniadanie) – 250 000 INR, Dino Bungalows (większy ale bez Klimy, lepsze śniadanie i centralna lokalizacja) – 150 000 INR, Bintang – 30000-35000 INR, krewetki w sosie czosnkowym w Juku – 38 000 INR (ulubione danie Magdy), kotlet kijowski z frytkami – 38 000 INR (ulubione danie Pawła), pyszna mie goreng na nocnym targu w Warung Jawa – 15 000 INR.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz