Dzień 119-120: Kong Lor – podziemna rzeka (1–2 III 2012)


Jaskinie w Kong Lor to stosunkowo mało znany cud natury. Zostały odkryte w 1995 roku, a dopiero w 2001 udostępniono je zwiedzającym. Główną atrakcją jest spływ przepływającą przez środek góry podziemną rzeką o długości 7.5 km.  Rzeka ma ok. 30 metrów szerokości jest jednak dość płytka i w kilku miejscach łódkę trzeba przepychać przez mielizny. Przeżycie to ciekawe, bo poza małym odcinkiem, te wielkie jaskinie są nieoświetlone. Światło latarek ginie gdzieś w czeluściach lub wydobywa z mroku dziwaczne formy skalne. Dodatkowy dreszczyk emocji zapewnia dziurawa łódka.  Kierujący zamiast wypatrywać w ciemności przeszkód przez cały dwugodzinny rejs wybierał czerpakiem wodę.  

 
 

Otoczenie jaskini tworzą piękne skały i wciąż autentyczna wioska. Życie koncentruje się nad rzeką, w której pluskają się dzieci, a kobiety piorą i dokonują codziennej toalety. Miejscowi są przyjaźnie nastawieni i bardzo lubią zabawę. W czasie naszego pobytu w dwóch domach bez przerwy trwała impreza taneczna. Pulsujące basy laotańskiego popu (całkiem miłego dla ucha) słychać było od rana w promieniu kilkuset metrów.


Dojazd tu nie jest łatwy, podróż z Vientiane zajmuje 7 godzin. Jest już jednak bezpośredni lokalny autobus (niestety bez klimatyzacji), a na miejscu w ciągu trzech lat powstało kilka guesthousów i trwa budowa kolejnych. W przewodniku LP z marca 2010 ani o autobusie, ani o hotelach nie było jeszcze wzmianki. Wszystko szybko się zmienia. Oby za kilka lat nie powstało tu drugie Vang Vieng.

Informacje praktyczne: autobus Vientiane–Kong Lor – 80 000 K (odjeżdża o 10.00 z południowego dworca), hotel Sylomian w Kong Lor – 60 000 K (wiatrak, weranda, pierwszy w wiosce ale chyba najlepszy), wstęp do jaskiń – 2000 K, rejs łódką przy 2 osobach – 110 000 K (za łódkę).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz