Dzień 142-149: Gili Trawangan – wakacje od podróżowania (24-31 III 2012)

Po blisko pięciu miesiącach w drodze daliśmy sobie prawo do małych wakacji od podróżowania. Zalegliśmy na Gili T, czyli jednej z trzech małych wysepek tuż przy indonezyjskiej wyspie Lombok. Mamy tu wszystko, co potrzebne do wypoczynku: słońce, biały piasek i turkusową wodę. Pływamy jak w akwarium razem z kolorowymi rybkami i wielkimi żółwiami. Na wyspach nie ma motoryzacji, można je co najwyżej objechać bryczką lub rowerem. Nie jest to jednak potrzebne, bo spacer zajmuje niecałe dwie godziny. Gili T staje się trochę turystyczna, ale dopóki nie ma tu wielkich hoteli, nam to nie przeszkadza.
Jedyny spacer w ciągu dnia
Czekając na zachód słońca
Dni stały się do siebie podobne. Po śniadaniu, które donoszą nam na ganek, udajemy się na naszą plażę, gdzie zajmujemy zawsze wiatę numer jeden. Zamawiamy Bintangi, zalegamy na materacach, a potem idziemy do wody. Reszta dnia upływa w pozycji horyzontalnej. Wieczorami idziemy jeszcze oglądać zachody słońca nad wulkanem Agung na Bali do jednego reggae barów. Choć ta wyspa jest oddalona tylko o dwadzieścia kilka kilometrów, zawsze jest pokryta chmurami, tak samo jak bliższy górzysty Lombok. A na Gili ciągle świeci słońce. To jakiś meteorologiczny fenomen. Aż się nie chce wyjeżdżać.

Wulkan na dalekim Bali i samotny fotograf
To nie Magda
Ognisko po zachodzie słońca, oczywiście przy muzyce reggae
PS. Są też i takie atrakcje (ale ponoć słabe i nie warto) 

Informacje praktyczne: turystyczny przejazd z Ubudu (wolnym promem) – 150 000 INR, Beach Cafe Bungalows (wspaniała plaża, klima, śniadanie) – 250 000 INR, Dino Bungalows (większy ale bez Klimy, lepsze śniadanie i centralna lokalizacja) – 150 000 INR, Bintang – 30000-35000 INR, krewetki w sosie czosnkowym w Juku – 38 000 INR (ulubione danie Magdy), kotlet kijowski z frytkami – 38 000 INR (ulubione danie Pawła), pyszna mie goreng na nocnym targu w Warung Jawa – 15 000 INR.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz