Dzień 88: Kep – miasto krabów (30 I 2012)


Zmęczeni tłumami turystów po 3 dniach ruszamy dalej wzdłuż kambodżańskiego wybrzeża.  Kep to bardzo rozległe, widmowe miasteczko. Kiedyś było zamieszkiwane przez bogatych francuskich kolonistów. Dziś straszą w nim puste place i wypalone skorupy ich willi. 


Kep słynie z krabów. Przy głównym rondzie jest nawet pomnik wielkiego kraba. Z kolei w pobliskim Kampocie znajdują się cenione przez paryskich restauratorów plantacje pieprzu. Zachęceni tym bierzemy motorikszę (3$ w obie strony) i jedziemy na Crab Market. Zamawiamy talerz krabów w zielonym pieprzu (5$ za talerz dla 2 osób).  Jedzenie jest rewelacyjne, zjadamy nawet gałązki pieprzu i oblizujemy pyszny sos.  


Zostajemy tu na jeden nocleg i następnego ranka małą łodzią płyniemy na Rabbit Island (20 min, 16$ za łódź w obie strony). Bilet kupujemy w sklepie obok przystani – jest taniej niż w głównym okienku.

Informacje praktyczne: turystyczny mikrobus Sikhanoukville-Kep - 7$, hotel Rega w Kep – 12$ (godny polecenia, pokój z wiatrakiem), duży talerz grillowanych krewetek – 6,2$, kraby w zielonym pieprzu – 5$  (ale już 7$ w miejscu wymienionym w przewodniku LP). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz