Dzień 11: Cherry kebab



Jesteśmy w Halab, czyli w starożytnym Aleppo (XVIII wiek przed naszą erą?!). Jak na razie jest to najładniejsze i również najczystsze z syryjskich miast. Robimy to co miejscowi, czyli jemy kebaby w wiśniowym sosie. To lokalna specjalność - kulki z jagnięciny, na małych chlebkach pita w nieznośnie słodkim sosie. Do tego syryjskie wino (!) Nectar. Przeciętne choć bardzo wytrawne.

Tak jak miejscowi wieczorem spacerujemy po sukach, starożytnych galeriach handlowych. Niewinna pogawędka z Ormiańskim sprzedawcą kończy się zakupem dwóch jedwabnych szali. To prawdziwi mistrzowie sprzedaży i nie sposób się im wywinąć :).

Informacje praktyczne: przejazd Latakia - Aleppo, autobus "pulman" 3,5 godz. 150 SL/osoba; pokój 2 osobowy hotelu Gawaher (bardzo czysto, balkon, klima, łazienka, wi-fi, darmowa kawa i herbata) 1200 SL, śniadanie dodatkowo 150 SL; cherry kebab 250 SL, dodatki (frytki, sałatka, napoje) po 50 SL; butelka syryjskiego wina (dostępne tylko jedno): 200 SL.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz