Dzień 15: Damaszek świętuje

Już wczoraj w nocy w Palmyrze było głośno. O drugiej nad ranem obudziły nas klaksony i okrzyki dobiegające z ulicy. Jednak to, jak potrafi świętować arabska ulica, widzimy dziś w Damaszku. Tysiące młodych ludzi przemierzają miasto w wyładowanych po brzegi samochodach, na dachach autobusów i ciężarówek. Wszystkie pojazdy są obklejone zdjęciami prezydenta, ludzie wymachują flagami. Z głośników samochodów lecą patriotyczne pieśni, które z trudem przebijają się przez dźwięki klaksonów. Trwa to od momentu naszego przybycia do miasta (ok. 17) i mimo że jest już po 23.00, euforia tłumu przybiera na sile.
Radość bierze się stąd, że po raz pierwszy w tym kraju władza nie odpowiedziała strzałami na żądania ulicy (jak jeszcze kilka dni temu w Darze), ale uznała ich słuszność, obiecała reformy, walkę z korupcją, liberalizację mediów i … podwyżki płac.
My dojechaliśmy do Damaszku z małymi przygodami. Super luksusowy autokar „VIP” zepsuł się na środku pustyni i po trwających półtorej godziny próbach naprawy (głównie za pomocą walenia młotkiem) musieliśmy stłoczyć się w maleńkim mikrobusie.
Informacje praktyczne: autobus „VIP” Palmyra – Damaszek 250 SL, taksówka do hotelu: 60 SL, hotel Al-Rabbie: 1600 SL, arabski posiłek dla 2 osób (okra, shish kebab, ryż pikle, woda 1,5l): 680 SL. 



1 komentarz:

  1. Polecam Aljazeerę zamiast polskich mediów - wczoraj 2ch dziennikarzy Reutersa zaginęło w drodze z Damaszku do Bejrutu, na ulicach Latakii snajperzy zabili już 15 osób (nie wiadomo kto strzela, wojsko od dzisiaj patroluje miasto), a w dolnie gdzie widzieliście koszulki hezbollahu porwano w ub. tygodniu 7miu Estończyków i jak dotąd ich nie odnaleziono...

    OdpowiedzUsuń